piątek, 4 października 2013

Gdziekolwiek bym nie byla, TAM jestem u siebie, jak w domu...

...CMENTARZE. Olśnilo mnie ostatnio, bo własnie tak to jest. W jakimkolwiek kraju na swiecie bym nie byla, w jakim to miescie nie mieszkala, jest zawsze to jedno, jedyne miejsce, gdzie mnie ciągnie. Gdzie po przekroczeniu bramy czuje absolutny, relaksujacy spokoj. Cos jak powrot do ogrodu dziadkow, kiedy to dojrzaly juz jablka i wiesz, ze zaraz babcia zacznie piec szarlotke i na taka oto jedna, mala chwile  caly swiat sie zatrzymuje. Czas nie istnieje, a Ty jestes "uwieziony" w bezpiecznej bance.
    Cmentarze. Uwielbiam cmentarze. Gdy stwierdzilam ost. iz na cmentarzu czuje sie jak w domu, Moja Osobista Rodzicielka nazwala mnie upiorzycą.
      Musze przyznac, ze na  ta randke szykowalam sie  jak ostatnia pindzia. Od stop do glow odziana w rozne odcienie czerni(nikt nie wiedzial, ze bikery kryja zielono biale skarpetki z Kubusiem Puchatkiem...), podekscytowana cala droge, wkroczylam na starutki cmentarz w samym sercu Tilburga. Zadna pora roku nie nadaje sie bardziej na takie wizyty niz jesien. Pazdziernik jest wybitnie jesienny, tak wiec czegoz chciec wiecej. Troche przykro, ze te wszystkie cudownosci moglam uchwycic tylko za pomoca smartfona, no i ze bylam raczej malo gotycka (chociaz meski tiszert z trupia panna mloda oscylowal w odpowiednich klimatach). Idealem by bylo, gdyby cmentarz byl sporo wiekszy. Ten "moj" mozna bylo spokojnie przejsc z 20 minut. No i drugi minus, ze takie wizyty powinno sie odbywac na spokojnie, samemu moze nawet...ja za plecami mialam siostre i Prawie Malza, ktory nucac gniewne melodyjki z roznych kreskowek, nazywal mnie "Krazaca Walkiria", co specjalnie nie koresponowalo z nastrojem, ktory chcialabym uchwycic i podtrzymac na dluzsza chwile. Tak czy owak. Uparlam sie. Pojechalam. Pospacerowalam. "Ukradlam" pare zdjec. Z wielka nadzieja, zrzucalam je na laptopa, liczac ze moze ujrze jakies zablakane orby, ogniki albo dziwne smugi. Mysle jednak , ze walkiriowy Sebastian skutecznie przeploszyl mi wszelkie zjawy. Niestety.

Tak czy owak nadal zyje(po  pewnych trudnosciach), trwam i jesiennie tesknie, ot.


 Ta glowa Jezusa sprawiala niemozliwie upiorne wrazenie. Wynurzajac sie jakby znikad, z calkowiciej czarnej tafli, zdjecie oddaje moze 10% sprawiedliwosci temu jak bardzo bylo to niepokojace.
 Nagrobek z szybą. Nawet widac jak sie troche odbijam. Nie mam pojecia czy kompozycja za ta szyba zostala zniszczona przez czas czy moze wlasnie o taki efekt chodzilo.




                                                                   Czaszki, czaszunie everywhere.



3 komentarze:

  1. ostatnio widziałam w przedziałowej 'draperii' (nawet nie wiem co to jest ale słowo mi pasuje) w pociągu 2 jezusowe twarze i dziwnie mi to zrobiło bo nikt ze współpodróżnych chyba tego nie dostrzegł. ciekawe czy kiedyś trafie na ten sam pociąg i przedział, czy jeszcze zobacze te jezuski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziek, patrzy, szuka nowych do ekipy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem 100% ateistką, a to co zwiedzam najczęściej w obcych mi miastach i krajach - cmentarze i nazwijmy to tak ogólnie "domy modlitewne" - kościoły, cerkwie, synagogi .... Lubie starą sztukę sakralną - nie te nowoczesne żelbetonowe straszydła. Po starych cmentarzach mogę się szwendać godzinami. Czuje tam spokój, coś w stylu oazy dla mojej duszy (słowa ateistki!!), więc coś podobnego do Ciebie, ale ja bym tego nie nazwała domem, bo winieta w różowy polarowy kocyk z pomponami oraz z kubkiem gorącej herbaty w łapce trochę głupio bym wyglądała na którymś z okolicznych kirkutów- sorry jesień mnie dobija! Chciałam powiedzieć że wiem co czujesz.

    OdpowiedzUsuń