środa, 21 marca 2012

Pogoda w Oslo jest jak w górach ( co jest chyba dośc zrozumiałe) rano gdy dojeżdżałam do pracy było tak:

 Jakieś półtora godziny później było już tak:






I tak zostało :) Poezja. Zaliczyłam więc znów krótki rękawek, mimo wiatru. Nota bene był to wiatr późno wiosenny - ideał. Jeszcze nie TEN wiatr, ale spodziewam się go w każdej chwili. Aczkolwiek kto wie, może w Norwegii nie ma opcji "..and my spirit is crying for leaving..." ?
 Tak czy owak nie zamierzam się zagłębiać w swoje wielce osobiste odczucia i przemyślenia, akurat ten blog od tego nie jest :) Chciałam się tylko pochwalić dzisiejsza pogodą.

piątek, 16 marca 2012

Dziś byłam jako ta konkwista na dziewiczej ziemi - w mieszkaniu Pana Architekta. Pan Architekt mieszka z żoną i śliczną!! córcią. są na etapie urządzania więc panuje tam rozgardiasz, leżą deski, panele, kafelki, naczynia etc.etc. I dobrze, niech leżą. Fajnie jak ktoś się zastanawia, powoli urządza sobie swoje miejsce, z namysłem i pomysłem, a nie raz raz raz Ikea bądź black/red/white czy inny Bodzio. Pan Architekt zostawiając mnie w mieszkaniu życzył mi powodzenia w ogarnianiu :D czym w sumie do reszty podbił moje serce :)
A tak mniej więcej to wygląda:  




                                                       Zsyp na śmieci w domu <3 i koniec fajtów pt:kto dzis wynosi śmieci.
                                                     Pracownia.




tak jeszcze taki krótki opis z wczoraj. Miałam jechać ogarnąć mieszkanie...3 młodych facetów. Wjeżdżam na 6 piętro, wychodzę z windy..na drzwiach wita mnie tabliczka "3 men and a half" ..poczułam dreszcze grozy, jesli panowie tak hołdują Charliemu Sheenowi to jestem pozamiatana. Uprzedzono mnie, że burdel nieziemski tam panuje. Wchodzę. Otwiera mi koleś z nagim torsem, zaspany, pokrzykujący, że już, że zaraz..blabla. Oprowadza mnie - tłumacząc się, iż mieszkają tu we trójkę z psem (owczarek belgijski - tak, ten co ma dużo sierści...) więc taki tu "nieporządek" ... Na szczęście miesiące mieszkania z Tatą całkowicie mnie uodporniły na wszelkie przejawy nieziemskiego burdlu. Byłam dzielna. Wyjasniłam, że mieszkam z Tatą i czasami nawet 3-4 obcymi facetami. Dostałam dziwne spojrzenie i tekst: "Oh, I get it..." i tak oto zrobiłam z Taty rozwiązłego geja. W całym domu porozkładane były ksiązki/poradniki Barneya o "bro's rules" i takich tam ;), oczywiście xbox, playstation etc.etc. Marzenie młodych mężczyzn :) To co zastałam w łazience i kuchni, pominę wyniosłym milczeniem ;)

wtorek, 13 marca 2012

Mam nowe, fajne lokum do pokazania :) Generalnie jestem zakochana w dzielnicy, w ulicy, w lokalach, które się tam znajdują i to jest bardzo pewne, że w przyszłości będę właśnie tam szukać czegoś do wynajęcia. Absolutny ideał. Tuż przy porcie. Wystarczy 5 minutowy spacer w dół ulicy, żeby znaleźć się nad wodą. 10 minutowy spacer, żeby dojść do Aker Brygge i ok 15-20 żeby być w stricte centrum-centrum. Jednocześnie jest to naprawdę cicha i spokojna okolica. Sposób w jaki słońce rozlewało się tam po fasadach i oknach dzisiejszego poranka...magia.

                             Bardzo mi się spodobało to wyłożenie prysznica kamieniami. Niesamowity masaż dla stóp.
                                                     Łóżko sięga mi do pasa :D a to jakie jest miękkie...ktoś chyba pozazdrościł Królewnie na ziarnku grochu.




                                            A to taki bonus ;) Znów fajnie jest być Skandynawem. Nawet Garnier robi stricte dla Twoich włosów szampon :D Nordic hair rulez.
                                                   

poniedziałek, 12 marca 2012

Z racji krótszej dziś pracy, poszłam sobie we wczesnych godzinach przedpołudniowych polarwić się na nadbrzeże. Pogoda jak widać na zdjęciach - absolutnie cudowna. Sukcesywnie zdejmowałam poszczególne części odzienia, począwszy od skórzanej kurtki, aż zostałam w ..tiszercie <3 i spodniach oczywiście ;) Nie tylko ja wpadłam na ten genialny pomysł i calutkie Aker Brygge pełne było stęsknionych słońca spacerowiczów. Wszyscy lanczowali w restauracjach bądź jak ja - siedzieli na drewnianym nabrzeżu, pili kawę, czytali, opalali się. W takich chwilach mam uczucie absolutnego przynależenia i bycia we właściwym miejscu. Moja europejska California.









 Byłam też na zakupach i odkryłam całkiem cudowne 2 sklepy. Absolutnie już wiem, gdzie Norwegowie m.in.dekorują swoje domostwa. Kubki z sowami (Basiaaaa :D ), poduszki z maharadżą jakimś tam,  wielka mozaika złożona ze zdjęć przepięknych drzwi wejściowych, do zawieszenia na ścianie, metalowe tabliczki ostrzegawcze przed psem czy nawołujące do brania prysznica, tysiące bibelotów, zastawy z ryżowej masy w takich kolorach, że głowa mała albo fartuszki kuchenne z wielką czachą. To i wiele więcej.  Na fali emocji nabyłam syrop karmelowy do kawy i zrobiłam na szybko jedno zdjęcie, które nie do końca oddaje urok kolorystyczny tejże ryżowej zastawy. Będę nabywać sukcesywnie.

piątek, 9 marca 2012

Dziś cudne mieszkanie w dzielnicy portowej. Należy do młodej pary, przemiłych ludzi. Mają taki dziwny, kamienny stolik, który można myć tylko czysta mokrą szmatka, bo inaczej...,wielka niewiadoma, ale nie ryzykuje i nie sprawdzam co się stanie jak przelecę to szmatka z płynem, myślę, ze nie stać mnie przez najbliższy rok na takie eksperymenty :P > Mieszkanko jak zwykle w kolorystyce skandynawskiej: biel, biel łamana, beże, brązy etc.etc. Jak już wspominałam nie wyobrażam sobie mieszkać w takich barwach, ale oglądać lubię. Miłe i spokojne dla oka.
.




                        poduszki, poduszki i wszystko to poduszki.




                                          Słynny kamienny stolik.
na koniec jeszcze dodam taki smaczek z wczoraj. Idę sobie po pracy ulicą, podziwiam kamienica i nagle z przeciwka idzie sobie Pan Menel. Pana Menela poznajemy po garderobie, starym wózku wypełnionym "skarbami" z poświęceniem pchanym przed sobą i oczywiście czapką na "bama" i takimiż rękawiczkami wełnianymi bez paluchów. I idzie sobie. I niech idzie, Bozia daj mu zdrowie. Nic w tym dziwnego. Gdy nagle z miną maklera giełdowego Pan Menel sięga do kieszeni i wyciąga bijącego po oczach bielą Iphona i odbywa pasjonująca rozmowę telefoniczną. No i tyle. Fajnie jest być Panem Menelem w Norwegii. Stać Cię na Iphona. <3

czwartek, 8 marca 2012

Jedno z moich ulubionych mieszkań ze względu na to, że Właściciele są 120% fanami pop kultury. Wiązę się to z cudownymi książkami, albumami, a także naprawdę fajnym i w temacie wystrojem wnętrza. Mam na myśli głównie salon, bo reszta mieszkanka jest taka dość zwyczajna. Pomijając fakt, że Pani Domu ma obsesje na punkcie podłóg i list przypodłogowych, które to JA muszę gąbką szorować co tydzień.




Osobista dygresja: Pani jest w ciąży(patrz krem na rozstępy i wuchta książek pro temat) i naprawde nie wiem gdzie umieszczą to dziecko (mikro sypialnia zmieści może karton na buty dodatkowo).
Jutro dam notke bardziej opisową, ponieważ dzisiejszy dzień wymaga osobnej notatki, naprawde.