wtorek, 31 grudnia 2013

Stare, nowe i wszystko co pomiedzy.

                Jako, ze mamy pospolite ruszenie z okazji konca roku, postanowilam i ja wzic w troki leniwa, blogowa dupe i COS napisac. Eeeee no. Wspielam sie na wyzyny z fb'ymi zyczeniami plus garsteczka osob, ktore sa szczegolnie bliskie mojemu czarnemu, zimnego sercu dostaly bardzo personalne zyczenia  plus wizualizacyjne zdjecie. Taka czasem jestem wspaniala. Potem przypomnilam sobie, ze tu tez jest kilka osob, ktore nie maja mojego "okna na swiat" jakim jest konto na fb. I stwierdzilam: a co mi tam! I tak gnije przed laptopem, napisze cos!" Ha.
               Wypadaloby podsumowac ten rok czy cos. Pamietam jak dokladnie te 12 miesiecy wstecz mialam okropny czas. Z pewnoscia plakalam w sylwestra. Generalnie sadzilam, ze 2013 bedzie najgorszym rokiem w moim zyciu, zapomniawszy, ze w sumie 2012 byl tym najgorszym poki co. Bylam zagubiona, rozmemlana, zaryczana i snulam sie nad zimowym jeziorem, ktore uwierzcie klimat mialo tak dramatycznie mroczny z tymi wszystkimi korzeniami drzew, tymi golymi galeziami pochylajacymi sie tuz nad samym lustrem wody i sama woda, ktora byla czarna jak...no jak co? jak moje serce pewnie ;)
I te mysli 16-latki, tak bardzo samobojcze wow, tak gorzkie, taki piesel wow.

Potem jeszcze z miesiac zaloby, umartwiania sie, histerii i paniki iiii done. Tak nagle sie skonczylo, jakby wszystko ze mnie wyplynelo, nie wiem..pepkiem moze? I zostala tylko taka jakas lekkosc i radosc i pewnosc, ze bedzie ok. Nie bede sie tu zaglebiac w kazdy aspekt tego czemu bylo tak zle i co sie stalo, To juz niewazne. Bo to bylo rok temu. A jak rok temu to juz tego nie ma i nalezy otrzepac rece, poprawic wlosy i isc/biec/wedrowac dalej. Wzielam sie w garsc i wzielam sie do roboty. Nad soba tez.


      2013 to rok dla mnie zyciowych przelomow. Absolutnie zmienilam podejscie do swojego ciala, do diety. Po raz pierwszy poszlam do rozum i do glowy i oto logicznie, zwyczajnie  ide powolutku tam gdzie chcialam, wygladajac i czujac sie tak jak zawsze chcialam. Wrocilam do czytania. Przestalam sie wymowkowac, ze na emigracji trudniej, ze nie mam czytnika ebookow itp. Po prostu zaczelam czytac po angielsku. Okazalo sie, ze po pierwszych minutach przestawila sie tak o i zwyczajnie ..czytam.  Jakos dziwnie zawsze sadzilam, ze to bedzie bariera ciezka i wysoka. Bo mowi i sluchac/rozumiem to inaczej niz czytac, czytac powazne dlugie ksiazki. Koniec roku zaowocowal tez dla mnie zyciowa szansa, z ktorej mam zamiar skorzystac i wyciagnac tyle ile tylko moge. Zmienilo to moje plany londynskie poki co, ale to nie koniec swiata czy zycia. Nigdy nie wiadomo. Mam pelne i glebokie postanowienie dac z siebie wszystko, pokazac na co mnie stac z ta wielka swiadomoscia, ze czeka mnie mnostwo pracy, ale tez i samorealizacji/zadowolenia/moze sukcesow hohoho.
  Poznalam tez kilka wyjatkowych osob, z ktorymi mam wszelka nadzieje miec kontakt coraz wiekszy i czestszy i dziekuje im, ze w sumie sa, ze sie pojawily, bo inspirujacy ludzie w zyciu... coz nie ma nic lepszego niz tacy wlasnie ludzie.
Ten rok tez mnie nauczyl, ze nawet kiedy mysle, ze jestem w czarnej, smetnej dupie sama, emo i w ogole umieram i nikt mnie nie rozumie, nie kocha, nie pamieta to to nieprawda. Jest pare takich osob, ludzie, ktorym sie przewijam przez mysli nawet wtedy, a moze zwlaszcza wtedy kiedy sie tego wogole nie spodziewam. I byli ze mna caly ten rok. Mentalnie  trzymali mi glowe nad powierzchnia, zebym sie nie utopila, a jak trzeba bylo to i subtelnym plaskaczem przywracali uciekajaca przytomnosc umyslu. Wy tam, WY wiecie kim jestescie i ze mowie to o Was.
 Pisze to wszystko, bo byc moze ktos mial podobnie jak ja. A moze opiero Go to czeka. i Przysiegam Wam, ze bedzie lepiej. ZAWSZE jest. Znow powtorze sie z tym co sobie zawsze mysle w chwili slabosci, w momencie gdy mysle, ze wszystko wali mi sie na glowe: "Czy za rok o tej porze to bedzie mialo jakiekolwiek znaczenie?" I uwierzcie. Nie ma. Nigdy nie ma. I to jest swietne.
   
                                                     A teraz: rok w pigulce zdjeciowej.
   Tak wygladalam  w ciagu ost. roku, poki co wchodze przypadkowym blondem w 2014.

                                                      Tak wygladaly moje tegoroczne Swieta.
                                                    Taka mamy w Belgii zime tego roku





                               Malo  spotykalam sie z Przyjaciolmi, ale jak juz sie spotykalam to bylo tak:

                                                          
                                                           Zaczelam znow rysowac ...


                                          Bylam, zwiedzilam i zachwycilam sie tym (Antwerpen) :
                                     Kupilam sobie wymarzone buty za Anormalna cene:

                                                         Mialam lepsze i gorsze dni... : ;)


 Tak widze wszystko jest plynne i po kazdym dole bedzie wzniesienie. czasem przy odrobinie szczescia to mozna na tym szczycie zostac, zbudowac se chatke i podziwiac widoki ;)
                          Z tym pioracym mozg belkotem noworocznym zostawiam Was i coz: Oby Nowy Rok byl  TYM rokiem :)


P.S. Pamietajcie, ze foty powinny sie powiekszac jak na nie klikniecie, jesli ktos chcialby z bliska sledzic kazda nowa zmarszczke u mnie ;)

4 komentarze:

  1. Świetny wpis! Umocniłam się w przekonaniu, że powinnaś pisać! Piszesz tak obrazowo, że niemal widzę to jezioro, nad którym stałaś i czuję to, co czułaś wtedy, a co na szczęście minęło. Proszę, pisz, pisz i jeszcze raz pisz, a później pozwól mi zostać Twoją redaktorką i pierwszą osobą, która zakupi Twoją książkę. 3maj się, J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po cichu powiem, ze chodzi mi ciagle taki pomysl po glowie. Poskrobie, poszelesci. Generalnie przypomina o sobie. Kto jak kto, ale Ty bylabys idealna redaktorka dla mnie :))

      Usuń
  2. jaki piękny wpis! :) każda nawet najwieksza czarna dziura życiowa w końcu mija, a jak to mówią "co nas nie zabije to nas wznocni", więc mam nadzieje kochani, że w tym nowym roku, dzięki nowym perspektywom będziecie szczęśliwi choć zapracowani :) tego wam życzę ! O!

    OdpowiedzUsuń