sobota, 3 grudnia 2011

Ostatni słoneczny dzień?

Korzystając z ostatniego chyba naprawde pieknego dnia, poszłam wczoraj na miacho. Porobiliśmy wspólnie trochę zdjęć. Dziś mam zakwasy, bo trzymanie takiego sprzętu tymi „małymi ręcami“ to naprawde wysiłek (jakkolwiek beznadziejnie by to nie brzmiało). Generalnie foty popełniłam na Aker Brygge czyli na nabrzeżnym centrum. Są tam zarówno zabójcze mieszkania jak i centrum handlowe, wuchta knajpek no i port. W porcie jak to w porcie imprezowe jachty, malutkie krypy w sam raz na wyprawę z kilkoma przyjaciółmi  na wodnego tripa między wysepkami, całkiem miłe promy w charakterze wodnych busów i masa innych motorówek, katamaranów, kutrów etc.etc. Sami ocenicie czy to przyjemne miejscówka. Oczywiście latem to wygląda zupełnie inaczej. Jest tłoczno, gwarnie, wieczorami pełno imprez, muzyka, hałas, światła Oslo, mewy :D
Nota bene nie wiedziałam, że te cholery są takie wielkie! Mam na myśli mewy. I bezczelne i sprytne. Gdzieś tam niżej będą foty mewy-wyjadaczki ze smietnika.
Potem poszliśmy na miacho-miacho. Robiło się już troche ciemniej( no wiecie 14 po południu w końcu się zbliżała). Jednak nie było na tyle ciemno, żeby robić fantastyczne foty poprzebieranego świątecznie Oslo. To innym razem. W międzyczasie możecie sobie obejrzeć wystawę  sklepu z zabawkami. Cos pieknego. Mega wielki i te zabawki !! Staroświecie domki dla lalek, karuzele, stylizowane na gotyckie wóziki dla lal, samochody jak za starych dobrych lat, a także calutka kraina wyjęta prosto niczym z marzeń sennych małych chłopców i dziewczynek. Przystaję tam ile razy wybieram się do portu.
Zdjęcia „stylówek“ Norwegów będa dośc trudne, bo zanim ja wyjme tę kolubrynę zwaną aparatem, uruchomię, nastawie i wymierze w obiekt to tenże obiekt już dawno powiewa mi kurtką czy szalikiem gdzies tam hen 185 km za/przede mną. Jednak będę się starać. Oczywiście w samiutkim centrum mimo, iż piątek był przedpołudniowy/wczesno popołudniowy było już pełno ludzi. Kafejki, puby zapchane. Naprawdę tam trzeba iśc chyba zaraz po 12 w południe i zająć strategiczne miejsca. Dzieki Bogu za pustego Burger Kinga  :P
Dziś za karę pada i wieje. Martwy po przebudzeniu mógł podziwiać pralkę za oknem, w ogrodzie. Gdy się kładł w nocy nie było jej tam. Wywalone kubły, deszcz padający niemal poziomo – ach urokliwe Oslo. Wygląda na to, że spędze ten dzień sprzątając, piorąc (fajnie jest miec suszarkę do ciuchów) i gnijąc na necie. Co jest smutna alternatywą, bo wolałabym poczytać zakopana z kotem pod kocem, pijąc jabłkowo-cynamonową herbate w kubku księżniczki.
Póki co zabieram się za robienie obiadu (krewetki i coś – Martwy miał iść na ryby... :] ale cóż.. Bozia chciała inaczej, ekhm) Udanego weekendu stwory.
















 Miałam udawać prezent pod choinką, ale straciłam równowage i klapłam na dupe.

 Spryciarrra








 Mega fajowy sklep erotyczny :D wszyscy tam wchodza i nikt sie nie czai :)
                                           A to już widok z jadalni von pokój tv :)


I ja :)

edit: Widzę niebieskie niebo. Wiatr zrobił swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz