środa, 25 kwietnia 2012

Takie szybkie blabla

    Aktualnie mam przestój w pracy, aż do jutra więc znudzona - planuje. Szkicuje, rysuje, pisze. Mam mnóstwo pomysłów na "robienie mebli" więc szybko muszę je zapisywać, bo naprawdę mam wieeelkieee problemy z pamięcią krótkotrwałą. Szlag mnie trafia, bo oczywiście najlepsze natchnienia spływają na mnie np. w tramwaju  linii 12, gdzieś w okolicy Aker Brygge bądź w autobusie na Lyssaken i naprawdę, ale to naprawdę moja choroba lokomocyjna nie pozwala mi choćby napisać smsa, a co dopiero zapisywać jakieś tam pomysły na karteluszkach. Mogłabym oczywiście na dyktafon to nagrywać, ale dostatecznie czuję się jak idiotka gdy odbieram telefon "na słuchawkach" i wyglądam jakbym mówiła sama do siebie w przestrzeń....
     Przerabiam też swoje tunele, bo stwierdziłam, że kupowanie jakiś super hiper ślicznych, mija się zasadniczo z celem, skoro i tak dalej rozciągam ( myślę, że jeszcze o max. 2 rozmiary). Błogosławię więc lakiery do paznokci, którymi maziam po tunelach :D co prawda, nie jest to proces permanentny, ale zawsze mogę udawać, że tak lubię, bo mogę sobie często zmieniać dizajn uszu ;)
   Aktualnie usiłuję wymyślić jak namalować realistyczną łuskę rybią (zwrot w stronę tematyki malowania mebli) i znów błogosławię te lakiery do pazurów, które mam, bo akurat kolorystyką i "mienieniem się" pasują idealnie. Tak czy siak wszystko, koniec końców jest pokrywane lakierem, czy to matowym czy błyszczącym - 3 warstwy; więc naprawdę wszystko jedno czym namaluję ten czy inny wzór.
Pogodę w Oslo mamy taką se od 2 tygodni. Wczoraj niespodziewanie było ciepło i ładnie, ale znów dziś chmurzyska i wieje. Pogoda górsko-morska , zaiste.
  W weekend jest Konwent tatuażu w Oslo i mamy wszelką nadzieję wybrać się z Wilkiem na niego. Zobaczymy, ale hołpię bardzo intensywnie, iż się uda. Może, akurat kto wie, odnajdę tu kogoś, kto mnie zachwyci i powali, bo nie ukrywam latać z każdą bzdzągwą do PL to jednak trochę problematyczne jest. Oczywiście rękaw nadal kończę u Szerów, a podbrzuszo/brzucho/bok rezerwuję dalej dla Agi ( biedna Aga).
    Mała refleksja o fb - leci już drugi czy 3 chyba tydzień bez fb. Skasowaliśmy konta-oboje. Zero jakiejś "tęsknoty". Nie spodziewałam sie, że pójdzie tak cholernie łatwo! Myślałam, że naprawdę jednak troche uzależniona jestem, a tu proszę, nic, nothing, nada, nul. Żałuję tylko, że zdecydowałam się na to tak późno. Oszczędziłabym sobie wielu, naprawdę wielu stresów, nerwów i przykrości. I teraz to wiem: FB nie pomaga w kontaktach z ludźmi. Nie podtrzymuje przyjaźni, stosunków, znajomości. On je niszczy. How simple is that? Nigdy więcej. Jedyną rzeczą irytującą jest to, że naprawdę dużo firm, ludzi, artystów, wiadomości,których mi akurat trzeba jest dostępnych na fb li i jedynie. TO jest denerwujące, ale jakoś sobie poradzę, myślę.

    Wypadałoby jakieś zdjęcia dać, hm? Cóż ost. nie miałam czasu na latanie z aparatem. Mam nadzieje, że konwent wypali i będę miała co wrzucić, póki co telefoniczne co nieco, obrazujące co tam się dzieje u nas :)
                                            Miłość wilczo-kocia kwitnie.
                                                 A ten Młody Gentleman "pomagał" mi zmieniać pościel w jednym z    
mieszkań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz