poniedziałek, 22 października 2012

Jak zabiłam odrosta.

Zrobiłam to.
Odrost gigant własnie przeszedł do historii.
Miał wspaniałe życie. Długie nad wyraz. Zazwyczaj odrosty tego typu żyją do dwóch tygodni od chwili, gdy ujrzą światło dzienne. Mój odrost żył 3 miesiące. Znaj łaskę pana, chamie!

Teraz będę paradować po świecie z absurdalnie żółtymi włosami od rozjaśniacza  bo odbarwienie odrostu to jedno, a pokrycie ich tonerem to drugie.
Życie było prostsze gdy po prostu miałam w głębokim poważaniu kondycję moich włosów i farboowaaałaaaaaaam, oj farbowałam na potęgę raz w miesiącu, rytualnie bardzo. Żadnych rozjaśniaczy, nic.
Gdzieś nie pokryła farba? A co tam! Nikt nie zauważy i tak się nie czeszę. (true story)
Mam na głowie 5 różnych odcieni rudego/czerwonego? TAK MIAŁO BYĆ PRZECIEŻ! (nie miało)

Teraz się trzęsę nad każdym włoskiem, każdą końcówką. Nakładam rozjaśniacz na same odrosty na max 10 min. a potem to już tylko toner. Żeby broń Boże nie męczyć włosów taka straszliwą chemią.
Toner znika w okolicach 2 tygodni , a ja z lenistwa wielkiego pt. i tak nikt mnie nie ogląda nigdzie nie wychodzę/Basia jest w Polsce i nie będzie widziała/krzyczała, tkwię sobie w tym spłukanym stanie a la spłowiały lis von rozjechana wiewiórka  obydwa wystawione na deszcz i słońce przez około miesiąc. Łatwa do zobrazowania wizja. Myślałam na początku, że taka jestem fajna, że taki mam super kolor włosów, wszyscy zaczepiają  chwalą . do momentu aż nie zaczęły padać pytania:To blond? Farbujesz się znów na blond? Nie wiedziałam, że lubisz taki jasny kolor włosów!

.............

NIE LUBIĘ.
W ogóle olśniło mnie. Że jeśli chce chodzić odwalona jak stróż w Boże Ciało, włoski, ciuszki, makijaże to  bezwzględnie powinnam się sprowadzić znów do Poznania. Tylko Poznań i mnogość znajomych twarzy na ulicach trzyma  mnie w estetycznych ryzach.
Za granicą - hulaj dusza, piekła nie ma!
Coś w ten deseń:


Opcja nr 3 oczywiście. Pomijając fakt, że nigdy w życiu nie wyglądałam jak obrazek 1 i 2 :D

Naprawdę nie chce mi się starać dla obcych ludzi :D taka jest prawda. Nie obchodzą mnie ani trochę. Ale dygoczę ze stresu, gdy odwiedzam Barbarę, bo wiem, że jak założę:
- czerwona, stara jak świat bluzę od Luki
- dżinsy typu boyfriend, w których wyglądam jak pracownik stacji benzynowej
- bede mieć odrost,
etc.etc. Będę mieć "a bad time". I to jest super! To mnie trzymało w ryzach calutki czas poznański.
Z resztą Basia wie, że ona ma totalne embargo na pewien różowawy sweter ...

Tak czy siak, coś się ruszyło. Nawet dziś poćwiczyłam.Aczkolwiek nie wiem czy zrobiłam to dobrze, bo bolały mnie inne mięśnie niż powinny.... emmmmm.

W gratisie macie oto fote wystawy. Sklep z oporządzeniem do pieczenia/gotowania. Calutka witryna pro halołynowa. Na babeczki, na lód, na ciastka, ciastka, formy, foremki, serwetki, słomki, wszyystkoooo.

4 komentarze:

  1. w Lidlu rzucili krwawe żelki, nuggetsy w kształcie duchów, mhhroczne babeczki i dynię w słodkiej zalewie! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mogę się stroić w wyprasowane bluzy, wycacane bluzeczki, gacie bez sierści mojego psiaka, biegać grzecznie co miesiąc do fryzjera (krótkie włosy - wiec muszę) i nikogo nie spotykam, ale jak mam ciężki tydzień i brak czasu na dopasowywanie kolorów T-shirta do bluzy, brak czasu żeby wyglancować sobie trzewiki, brak czasu żeby odświeżyć kolor czupryny a nawet brak czasu żeby użyć rano suszarki ... lub tuszu do rzęs i CHLAS! Jeden znajomy za drugim, koleżanki (typu: ja Ci kiedyś pokaże że nie stać mnie tylko na ciulaty sweterek)i masa innych ludzi, którzy nie powinni mnie dziś oglądać, nie w takim opłakanym stanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ironio! Ach złośliwości! :D
      Wynieś się jak ja za granicę i skoncza sie problemy :D ;)

      Usuń