poniedziałek, 15 października 2012

Pierwszy śnieg i inne blubry.

Tak więc wczoraj spadł PIERWSZY ŚNIEG. <grobowa mina>
Dokładnie w połowie października. To taki falstart jak usłyszeć Last Christmas we wrześniu.
Bardzo niefajnie. Padało calutką niedzielę. A że temperatura była dodatnia, to tak naprawdę w chwili styczności tego śniegu z ziemią - zaraz się roztapiał ów. Tyle dobrego.
Odebrali mi (ci tajemniczy ONI, odpowiedzialni za śnieg) calutką radochę z 1wszego śniegu, którego oczekuję zawsze jakoś w grudniu, przy mrozach i wieczorach z książką.
Nieładnie Oni, oj nieładnie.
Dziś za to kropi, siąpi i jest zwyczajnie obleśnie. Ja radosnie choruję od piątku. Tyle o ile jeszcze w ten piątek dowlokłam się na 3 prace, ale za to po powrocie umarłam, a w sobotę to już dogorywałam. Dziś raczyłam ubrać sie nawet (piżama a la Dr Alban czeka na wieczór), ale w płucach czy okolicach tak mi rzęzi i wypluwam z siebie jakies kilogramy ektoplazmy. Przepraszam za obrazowe opisy, ale jestem beznadziejnie samotna w tej chwili i musiałam się z kimś tym podzielić.
Wilk jest w pracy od wczesnego ranka i bardzo, ale to bardzo mi Go żal z tego tytułu i z tytułu pogody. A że aktualnie buduje garaż, bo to Wilk Budowniczy to żal mi Go po 3 kroć nawet. Wilk tak się jara tym budowaniem, że obiecał mi wybudowac dom :D Bedę więc posiadaczką domu z drewna, co niekoniecznie mnie raduje, bo to jakoś tak mało mrocznie i gotycko, a taką architekturę mieszkalną i nie tylko lubię, ale może coś uda się tu przeforsować.

Odpisuję sobie więc na mejle (dziekuję wszystkim piszącym, to niesamowita radość dla mnie ), oglądam filmy na tony (w łikend padły obydwie częsci Addamsów), zażywam zapewne mocno nielegalną wg lekarzy, mieszankę leków róznych: znalezionych, wyżebranych, kradzionych i kupionych :D po troche wszystkiego, pijam herbatki z cytrynką i nadal czekam na jakieś pewne wieści.
jak tylko one nadejdą i będą pozytywne to zajmuję się ze wzmożoną aktywnościa bukowaniem, rezerwowaniem, kupowaniem i załatwianiem. A także informowaniem Was poszczególnych co, gdzie, jak i kiedy :) Brzmi całkiem fajnie. Czy można zrobić tak, że w listopadzie będzie jakoś ładniej w PL? No wiecie cos jak wymarzony pazdziernik, ale w listopadzie?Marzy mi sie spacerek. Mogę szwędać się w szaliku-nie ma sprawy. Grubalda w sumie już za tydzien mogłaby wyjeżdząc, bo tak zaczyna się ważność Jej szczepień więc miód.
Wyjazd też byłby dla mnie okazją do ogarnięcia się tak fizycznie. Posmarowania włosów tonerem, umalowania ryja może w końcu i założenia czegos innego niż szare dzinsy i 3 koszulki na zmianę. Taka jestem faszyn.
Czy wspominałam, że oto po 10 latach wyjełam kolca z brwi????
Stało się. Wyjełam. I troche brakuje, ale już naprawdę był na niego czas. A że pierdolnik bolał cholernie przy przekłuwaniu to raczej operacji tej już nie jestem skłonna powtórzyć. Tak też chciałabym te tuneliszcza do 15 pociągnąć i juz mieć św. spokój i móc kupowac wszystkie te ślicznościowe tunele bez obaw, że za chwile juz bedą bezużyteczne, bo znów rozciągne uszy.  Wilkowe wycinanie też już się zagoiło więc myślę, że ruszy z rozciągniem..po raz 3.... biedaczysko.
I nie wiem co dziś zrobic na obiad. Eh.


2 komentarze:

  1. Śnieg? Dla mnie byloby to mile zaskoczenie, o ile oczywiście nie wiązaloby się to z późniejszą chlapą. I jakby nie patrzeć- domy z drewna mają swój skandynawski klimat... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie snieg! ja sie tu w oslo napatrzyłam na te skandynawskie domy, mieszkam w takim :) , sa niesamowicie cieple, szybko sie je stawia i "kosztuja" mniej niz te murowane bloki, które tak nagminnie stawia sie w Pl, może stawiało w PRL'u, ale ja mam sentyment do przedwojennych willi i zameczkowych-kamiennych cudeniek eh eh :)

      Usuń