czwartek, 11 października 2012

Ryba mnie bije. Pewnie za kolor włosów.

Otóż postanowiłam się dziś podzielić dwiema wstydliwymi rzeczami:
1. Zostałam pobita przez rybę. W dodatku taką martwą i mrożoną. W sklepie. Pełno świadków.Wstydu co niemiara. Przywaliła mi całkiem mocno w usta, spadając z półki chłodziarki. Nie wiem kto wpadł na pomysł, że absolutnie wszyscy mają tu minimum 180 cm wzrostu. A Azjaci???!!!! He?????
Ja też żyrafa nie jestem. Moje 168 plus gruba bluza i skórzana kurtka to był dramat przy zdobywaniu tejże ryby. Za kare zostanie dziś zjedzona. Skubana.
2. Mój kolor włosów. W bonusie mój umęczony 2 pochorobowy buziak. Wiem, że na tych zdjęciach wyglądam jak bezdomna spod dworca, zaraz po kąpieli, ale obiecałam te cholerne zdjęcia włosów. To najjaśniejsze co miałam na łepetynie. Efekt nie farbowania (w moim przypadku tonowania) włosów od ponad 2 miesięcy. Widać nawet ten gigantyczny odrost. Nabrałam dystansu do siebie w ciągu tych 2 miesięcy, kiedy wyglądałam jak totalne gówno(tak, było gorzej niż na zdjęciu) więc mogę się bez płaczu i histerii pokazać Wam, tak o.

I pałam nieustającą zawiścią w stosunku do tych wszystkich kobiet o "arabskim" typie urody. Maja oczy jak żyrafy! Takie piękne wachlarze rzęs i wystarczy im kreska i już. Wyglądają jakby ktoś Je namalował, a potem puścił na ulice, między ludzi. Ja po 3 godzinach sterczeń przed lustrem bym nie wyglądała tak dobrze jak te niektóre, pewnie po 10 minutach. Ot, sprawiedliwość społeczna.
No pożaliłam się.


 A tu daję widok "z drzwi". W tle widać już bardzo jesienne drzewa, a na 1wszym planie, nadal kwitnąca róża. Nie wiem jak znosi te przymrozki nocne, bidula.

4 komentarze:

  1. to teraz nie można opowiadać dowcipów o blondynkach? :( też jestem świeżo po zrudzeniu łepetyny na nowo! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadaj!Prosto mi w twarz! Moze sie zmobilizuje do kolorowania :)

      Usuń
  2. Moja przyjaciółka też kiedyś przeżyła rybi atak. A właściwie to nawet LVL Up bo jej ryba była żywa i chciała ją pożreć! Tzn. Ona tak myslała bo w rzeczywistości LudoŻerne Rybsko było mieszkajacym w Tesco karpiem, który podjął próbę ratunku przed wyladowaniem na czyims świątecznym stole, a Ona perfidnie nalazła mu na drogę ucieczki. W życiu nie widizałam Jej tak przerażonej i tak szybko uciekającej w popłochu jak wtedy. Niestetty marzenia Pana karpia o wolności legły w gruzach...

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedaczysko, a tak pewnie chciał tylko "into the wild".Takiemu bym pomogła.Ale ten "ryb" z kartonika to własnie na patelni tkwi. Złośliwie jeszcze piane toczył pod wypływem smażenia! :O
    A takich rybich gigantów w wersji live to sie boje bardzo. Nigdy nie wiesz w takim jeziorze..oj nie wiesz...

    OdpowiedzUsuń