Zaliczyłam "kąpiel" w morzu. W maju jest tak ciepła woda jak nigdy ja w Bałtyku nie zaznałam. Kapałam, oznacza brodzenie po kolana, uda/ przysięgam - wykąpałabym się jak nic, gdybym miała bikini. Ale nie przewidziałam, że spacerrro tak własnie nam sie zakończy - miłą, niespodziewana plażą.
Od 3-4 dni mamy tu falę upałów. Ale taki żar, żar. Ja nie marudzę, bo wolę tak niż żeby miało padać i być zimno. Aczkolwiek wychodzenie do pracy o 7 rano, powrót po 16-17ej i naginanie w sumie po mieście w ten największy ukrop plus ćwiczenia codziennie to jednak trochę dobija.
I taka myśl. Naprawdę lubię tę pracę. Tak o, niby to głupie sprzątanie chat/mieszkań, ale serio ja to lubię. jakoś tak widzę to jako całkiem fajną opcję na odłożenie pieniędzy. Nikt mi nie zrzędzi nie marudzi, mam taki "akuratny" kontakt z ludźmi, że nie zdążą mnie wkurwić, po podglądam sobie styl życia/bycia/mieszkania Norwegów z krwi i kości, same plusy, ale.... dla kogoś "home sick" jak ja przebywanie dzień w dzień w cudzych ślicznych mieszkaniach, urządzonych z sercem, dopieszczonych, ciepłych, pachnących...jest pewnego rodzaju karą, taką swoistą torturą. Czasem jest mi naprawdę przykro. Tak po prostu. Że to to nie moje. Że to nie ja się tu rozłożę po pracy z książką, nie ja sobie zrobię kawy w super hiper ekspresie i nie ja wyjdę przed dom posiedzieć na trawie.
Tak o.
Zawsze przyjmę najgłupszy wyraz twarzy jaki tylko jestem w stanie. Kusiło mnie, żeby w miejsce głowy wkleić pomidora, ale ost. zrezygnowałam (z lenistwa) z tego pomysłu.
No i Vigeland. W końcu, bo to taki trochę niby wstyd, że Wilk jeszcze nie był.
Park Vigelanda.
Gdzieś w zakamarkach vigelandowa...
Lysaker i kacza(gęsia?) rodzinka.
Niespodziewajkowa plaża.
Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
Wilk morski ;)
Zwłoki krabika.
Robiąc to zdjęcie powiedziałam to Wilka: "Wiesz, że tu mieszkamy? W tym mieście? I to my mamy tak pięknie" Zdania nie zmieniłam.
<3
Druzgawki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz