poniedziałek, 18 czerwca 2012

Conversy w gwiazdki-ćwieki i syrenkowe akryle

Dziś wyjątkowo wcześnie skończyłam pracę i postanowiłam po przechadzać się po sklepach. Generalnie, gdy mam coś kupić (czy to Norwegia czy to Polska czy to znów inna Belgio-Holandia) wybieram się zazwyczaj między poniedziałkiem, a środą w godzinach  przed popołudniowych. Mniejszy tłok, mniejszy bałagan, mniej nerwów. Jestem bardzo, baaaardzo nerwowa w sklepach, jeśli ktoś jeszcze tego nie wie. Poza sklepami również..ale to inna historia ;) Zaczynają się już wyprzedaże. Zawsze mnie to zastanawiało: letnia wyprzedaż w..czerwcu ... ale ok. Nie marudzę. Tak czy owak z głupia frant stałam się posiadaczką góry od bikini: czarnej w palmy(różowo zielone) za 30 koron! Grzech nie brać, no. To wzięłam.
Dorwałam w końcu i moje upatrzone ćwieki w kształcie gwiazdek. Miałam taka wizję, żeby zakupić Conversiaki ( od lat juz nie kupowałam Conversów, bo zdradziłam je z Adio), ale z racji, że tu Conversy się nosi jak kapcie czy majtki - czyli wszyscy, ale to WSZYYYSCYYYY mają i noszą i to po kilka par w różnych kolorach, złamałam się i dostosowałam. Ale po swojemu - moje Conversiaki są skórzane w sensie "skórzane", czarne, z ciemno szarą podeszwą. Postanowiłam je odpimpować wyżej rzeczonymi  nitami. Kiedy w glorii i chwale usiadłam na świeżo zamiecionej podłodze, otworzyłam torebkę, przyniosłam buty i wbiłam pierwszą gwiazdkę...napotkałam opór. Ci co mnie znają wiedzą, że jestem posiadaczką dłoni 10 latki. Mniej więcej też takiej siły w nich :] Pozostaje mi więc czekać, aż Wilk wróci z pracy i swoimi męskimi łapami dokona przemiany mego obuwia. Poza nitami, kupiłam też piękną akrylową farbę w kolorze syrenkowym, z którą na pewno COŚ zrobię. Dojrzewam do myśli co.  Popełniłam też kilka pędzli. Mam tu taki sklep... TAAAAAAKI sklep, że aż słów brak. Jak ktoś lubi robić sam meble, biżuterię, szyć, przerabiać, malować, rzeźbić, tworzyć ogółem to zapewne miałby ochotę zamieszkać w tym sklepie. Ja mam. I długo się zbierałam, żeby coś kupić, bo tyle cudowności, że sama nie wiedziałam. Dziś kupiłam. I powoli będę gromadzić tamtejsze dobra, bo Bozia mi świadkiem - idealne rzeczy tam mają do mojej meblowej "produkcji". I faktycznie 1wsze zakupy to najtrudniejsza rzecz była. Teraz już pójdzie z górki. :)
Naprawdę czas najwyższy się wziąć i zacząć choćby tip topami dążyć do swojego jakiegoś tam celu, bo inaczej przez nast.10 lat będę marudzić, popłakiwać i smęcić.
Jak już dojrzeję do tego co zrobię z syrenkową akrylą to oczywiście nie omieszkam się pochwalić.
Tymczasem, udanego poniedziałku. Już zaraz wtorek, a wiadomo to prawie jak piątek, a więc łikend ;)

        Tak wygląda z 1wszą gwiazdką.

        A tu zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz