poniedziałek, 29 października 2012

Komu w drogę, temu kopa w dupę.

Kopa więc mi. A w sumie nam.
Wyruszamy za tydzień ku nowej przygodzie.
Następny przystanek : Holandio/Belgia :)
Upadła syrenka(to będę chyba ja), Wilk i Kicia von Grubalda łapiemy w następnym tygodniu samolot do Amsterdamu. Skąd z fanfarami  (mam nadzieję) udamy się za holendersko-belgijską granicę.
Przenosimy samolotem, już raz zaliczyłam, ale nie zmienia to faktu, że na samą myśl mi się unosi.
Pokarm mi sie unosi, który własnie się trawi, bo to już która? No która? Ktos pamięta? Chyba 22?23? przeprowadzka.
Panie Jezu Chryste na deskorolce!
Idzie też za tym smutna wieść: mieliśmy jechać do tej Belgii przez Poznań, ale z racji tego, że Wilk zaczyna pracę, nówkę sztukę 12 listopada to dupa wielka z napaści na Posen. I naprawdę jest nam przykro, żeby nie było, że nie. Ja już miałam całe kilometrowe wizje tego pobytu.Cieszyłam się jak na urodziny, a tu..o. Nic to może przed wyruszeniem na nastepny przystanek (zapowiada się na wiosnę) uda nam sie zrealizować zacny plan odwiedzin/nawiedzin. Pogoda już ładniejsza może by była...nie wiem. No przykro.

Smutno też, bo naprawdę pokochałam Oslo. Cudowne miasto.Nie wahajcie się przybywać w jakimkolwiek celu, jesli będziecie mieć taką szansę. W razie co służę radą i pomocą.
Ale cóż zrobić. Życie. Nie do końca wiadomo gdzie rzuci. Najwidoczniej to nie był mój przystanek docelowy. Znów.
Dzienniki norweskie pewnie zamienią się w belgijskie, a potem... ;)
Najbiedniejsza jest Grubalda, bo Ona jeszcze nie wie, że przynajmniej jakiś czas będzie musiała dzielic leśną rezydencję z wielkim, białym, głuchym jak pień kocurem.Zapowiada się ciekawie. na razie Kicia mnie jeszcze kocha i łasi się rozkosznie w tej własnie sekundzie.
przepraszam też wszystkich, którzy nie zdążyli nas odwiedzić w Oslo. Raczej nie będzie na to czasu i okazji w Belgii, ale jak wszystko dobrze pójdzie to przy następnym przystanku to już i owszem :)
Póki co mam trochę sortowania i pakowania, kartonowania i rozważania co wrzucić do konteneru na używana odzież (pamiętajcie o tym, widząc szmatolki z ciuchami pt"Norweska odzież używana" :D ), a bez czego żyć nie mogę i pójdzie do walizki.
Postaram się zrobić fotę na lotnisku, żebyście mieli potem pojęcie z czym musieliśmy się mierzyć ;)
Nota bene do kontenerka na używane ciuchy poszły ze 3 różowe tiszerty moje - tak żebyście wiedziały panie ;), m.in ta z kapiącą się tancerką w kieliszku od martini.
Postaram się nie utyć na belgijskim wikcie - zamierzam biegać w ramach spalania ciastek.


A dziś wstaliśmy, a za oknem z 30 cm śniegu. Napadał skubany w nocy. Nadal pada. Mokry z deszczem, topi się, ale ciągle irytuje.
Z racji nie wiem czego, proszę oto moja słit focia z rąsi na blożka. Podziwiajcie moje włosy, bo o to tu chodzi, a nie wyraz twarzy, który przybrałam iście fejsbuczkowy-profilowy. Nie panuję nad tym, Próbowałam 4 różne.

4 komentarze:

  1. boziu, boziu. masz włosie jak dragon ball! też chcę!
    moja misja fantazyjnych końcówek upadła, z racji iście prozaicznej, a mianowicie niezdecydowania odnośnie koloru :D

    buziam! i mam nadzieję, że cała trójka szczęśliwie dotrze na miejsce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, że fajne mam tak? :> :D jak koncowki to sobie zmieniaj co miesiac :> proponuje zaczac od fioleciku :>
      Tez mam nadzieje na szczesliwe dotarcie (wiemy o moich czarnych wizjach lotniczych):D :*

      Usuń
  2. chce Twoje włosy!!! Już, teraz, natychmiast! (Mishon)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pociesze sie, że za tydzień po tym wstrzasajacym kolorze sladu nie bedzie, Wrzuce wtedy nowe zdjęcie dla spokoju Twojej duszy ;)

      Usuń